Media obiegła informacja o tym, że Szwajcarzy mają zakazać jazdy elektrycznymi pojazdami. Rzeczywiście, wprowadzenie takich restrykcji jest planowane i okazuje się, że Polska powinna postąpić identyczne. Ale póki co rządzący nie widzą takiej potrzeby.

Spis treści:

  • Jak Szwajcarzy zabezpieczają się przed niedoborami prądu?
  • Przemilczany problem nie tylko właścicieli “elektryków”
  • Polska: możesz jeździć elektrykiem, ale go nie naładujesz

Pomysł wprowadzenia zakazu jazdy elektrykami w dobie walki z emisją spalin, wydaje się co najmniej niedorzeczny. Ale w Polsce prędzej czy później ten problem zostanie rozwiązany w zupełnie inny, bardziej pragmatyczny sposób. Dowiedz się więcej na ten temat.

Jak Szwajcarzy zabezpieczają się przed niedoborami prądu?

W związku z rozchwianym rynkiem energii elektrycznej oraz innych źródeł energii, Szwajcarzy planują wprowadzenie czterostopniowej skali ograniczeń, które zaczną obowiązywać w przypadku niedoborów energii elektrycznej. 

Wprowadzenie 3. stopnia będzie skutkowało m.in. zakazem poruszania się pojazdami elektrycznymi w celach rekreacyjnych. Wszystko po to, aby ograniczyć zużycie prądu i w ten sposób zabezpieczyć ciągłość jego dostaw dla infrastruktury krytycznej, czyli np. szpitali czy obiektów wojskowych.

Przemilczany problem nie tylko właścicieli “elektryków”

Okazuje się jednak, że problem blackoutu nie dotyczy tylko Szwajcarii. W Polsce dodatkowym ryzykiem jest przestarzała sieć przesyłu prądu, której wiele odcinków pamięta jeszcze czasy świetności PRL. O tym jednak głośno się nie mówi, ponieważ nie jest to dobry temat dla wizerunku rządzących. Dlatego w przeciwieństwie do zapobiegliwych Szwajcarów, my nie mamy żadnych planów awaryjnych. Jaki może być tego skutek? Na wypadek awarii lub niedoborów w produkcji, prądu bez żadnego ostrzeżenia może zabraknąć nawet w domach osób, które całodobowo korzystają np. z respiratorów. 

Polska: możesz jeździć elektrykiem, ale go nie naładujesz

Ironizując, można jednak stwierdzić, że w sumie nie potrzebujemy ograniczeń w poruszaniu się “elektrykami”. Ponieważ, gdy braknie prądu, wyłączone zostaną szybkie ładowarki e-samochodów. Problem rozwiąże się więc samoistnie. Wielu kierowców dojdzie wtedy do wniosku, że do autozłomu oddali całkiem wartościowe pojazdy.